Wszystko się układa. Rafael i jego spółka dostali 25 lat, właśnie wracaliśmy ze sprawy kiedy zaczął mnie boleć brzuch.
- Zayn boli. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- To niemożliwe to dopiero 6 miesiąc- zdenerwował się i zawrócił do szpitala.
- Nie wiem co się dzieje - zaczęłam płakać.
- Ciii nie płacz będzie wszystko dobrze, już jedziemy do szpitala - złapał mnie za rękę i uśmiechnął, jest uroczy gdy się tak troszczy. - Zadzwoń do Harrego żeby przyjechali.
- Okey.
J: Harry ?
H: Tak co się dzieje mała ?
J: Przyjedźcie do szpitala coś nie tak z dzieckiem.
H: Już jedziemy
Słyszałam jak ubierał trampki i wołał chłopaków że z naszym małym badboy' em coś jest nie tak, to było słodkie.
Okazało się, że mały przekręcił się w w poprzek.
* tydzień później *
Wychodzę ze szpitala, dzięki Lou wszystko jest dobrze. Słuchali muzyki u mnie na sali i Lou przyłożył telefon do mojego brzucha, wtedy poczułam "chlupnięcie", nie wiedziałam co się stało, Zayn pobiegł po lekarza a on powiedział, że dziecko ma prawidłowe ułożenie i wszystko to dzięki Lou. Nie wiedziałam jak mam mu dziękować.
- Lou wiszę Ci dozgonną wdzięczność...
- Nie trzeba wystarczy jeżeli to będzie chłopiec i nazwiecie go Louis, a jeżeli dziewczynka Elenor.
Spojrzał na mojego narzeczonego
- Jasne stary.
Było widać radośc w oczach naszego marchwiorzernego przyjaciela.
Wtedy zadzwonił mój telefon.
- Tak słucham ?
- Tu Rafael możesz mnie odwiedzić w więzieniu ?
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Omg jakiś taki cienki ten rozdział, ciekawe czy ktoś to czyta.... Jeśli czytasz zostaw po sobie ślad w postaci komentarzu
Emm <3